Co ja porabiałam przez ten czas? Zastanawiałam się czy w ogóle, ktoś jest po drugiej stronie ;) Jęczałam po wykonaniu kilku prostych ćwiczeń i zamartwiałam się po nieudanym telefonie.... NIEUDANY TELEFON, heh, może będzie trzeba wprowadzić to pojęcie do słowniczka.
Miałam taki chytry plan, że w styczniu odwiedzę co poniektórych lekarzy. Na razie udało mi się trafić do lekarza rodzinnego. To najdziwniejszy lekarz jakiego dotychczas miałam. Szkoda, że moja pani doktor zajęła się polityką. Następny mój lekarz rodzinny odszedł z nieznanych mi powodów i już nie było w kim wybierać. Mam jakiego mam. Byłam u niego już 3 razy i ani razu nie osłuchał mnie nawet. Leczy zza biurka. Udało mi się wziąć od niego skierowanie do okulisty i alergologa (oraz dostałam leki na alergię, żeby sobie tymczasem jakoś radzić). Na samą wizytę u lekarza rodzinnego czekałam tydzień. Do okulisty zarejestrowałam się na za półtora miesiąca, a do alergologa... uwaga... na za 4 miesiące! Chciałabym jeszcze nadmienić, że skierowanie do poradni alergologicznej zostało wystawione, ale ani lekarz, ani pielęgniarki w recepcji nie potrafiły mi udzielić informacji, gdzie takowej mam szukać. Podano mi numer telefonu, za krótki... trzeba było się posiłkować Internetem. Zadzwoniłam, ale... jakbym Alzheimera nagle dostała.
Miałam przed sobą skierowanie. Padały proste pytania, a ja nie umiałam odpowiedzieć. Pomyliłam kod ze swojego adresu zamieszkania i podałam nieprawdziwą datę wystawienia skierowania. Co gorsza, zauważyłam to dopiero po skończonej rozmowie. Odwagi zadzwonić ponownie i się poprawić, oczywiście nie miałam. To i tak cud,, że w ogóle tam zadzwoniłam. Myślę o tej sytuacji teraz dość często. Dlaczego na żywo umiem w miarę kojarzyć fakty, a jak mam porozmawiać przez telefon, to tracę grunt pod nogami, myśli uciekają, biegają każda innym, sobie tylko znanym torem, nie rozumiem, co się do mnie mówi i nie jestem w stanie zapamiętać, chociażby nazwiska, gdy ktoś mi się przedstawi? To dobry temat na osobny wątek. Ten o bolących mnie mięśniach również :)
Myślę, że to już ostatnie podrygi zimy. Przynajmniej w moim rejonie. Takie mam przeczucie, dlatego wrzucam tu przyprószone śniegiem zdjęcie; jak mniemam już więcej nie uda się takiego zrobić tej zimy.
Nie cierpię telefonów
Miałam przed sobą skierowanie. Padały proste pytania, a ja nie umiałam odpowiedzieć. Pomyliłam kod ze swojego adresu zamieszkania i podałam nieprawdziwą datę wystawienia skierowania. Co gorsza, zauważyłam to dopiero po skończonej rozmowie. Odwagi zadzwonić ponownie i się poprawić, oczywiście nie miałam. To i tak cud,, że w ogóle tam zadzwoniłam. Myślę o tej sytuacji teraz dość często. Dlaczego na żywo umiem w miarę kojarzyć fakty, a jak mam porozmawiać przez telefon, to tracę grunt pod nogami, myśli uciekają, biegają każda innym, sobie tylko znanym torem, nie rozumiem, co się do mnie mówi i nie jestem w stanie zapamiętać, chociażby nazwiska, gdy ktoś mi się przedstawi? To dobry temat na osobny wątek. Ten o bolących mnie mięśniach również :)
Myślę, że to już ostatnie podrygi zimy. Przynajmniej w moim rejonie. Takie mam przeczucie, dlatego wrzucam tu przyprószone śniegiem zdjęcie; jak mniemam już więcej nie uda się takiego zrobić tej zimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz