sobota, 14 stycznia 2017

Sen mi się nie śni

ziewający kot
 
Kładę się tuż przed godziną duchów. Kręcę się, wiercę, rozkopuję pościel. Za duszno jest. Otwieram okno. Pół godziny wdychania mroźnego powietrza. Odwiedzam łóżko ponownie. Do połowy przykryta, nadal mi gorąco. Pies na mnie skacze. Kot drapie do drzwi... wstaję!

Problemy z zasypianiem


Potem sprawdzam, co u innych moich kotów. Bawię z nimi chwilę. Włączam komputer. Odświeżam jedną i tę samą stronę kilkadziesiąt razy. I po raz setny odkrywam, że nikt nie miał ochoty się do mnie odezwać, zostawić wiadomość, a przecież tyle wspaniałych możliwości komunikacji daje nam Internet (o ironio). Nadchodzi godzina piąta rano. Oczy już podpuchnięte. Przyznaję się. Płakałam. No jak jest już tak późno, to teraz już na pewno zasnę. Męczę się jeszcze z dobrą godzinę. Płakać chce mi się coraz bardziej. Spać niby też, ale im bardziej chcę zasnąć, tym bardziej nie mogę. Myślałam, że "Im więcej Ciebie, tym mniej" to tylko metafora, a tu w rzeczywistości dzieje się coś bardzo analogicznego. A do głowy przychodzą coraz bardziej czarne, chytre myśli. Uświadamiam sobie, jak bardzo jestem samotna, porzucona i nieszczęśliwa z tegoż powodu. Zaczyna mi się chcieć do kogoś przytulić. Znowu skończyło się tylko na pogróżkach. Mnie to nic nie obchodzi, że on nie lubi się kąpać. Jutro na serio wrzucę go do wanny. Żeby do własnego psa nie szło się przytulić, kto to słyszał?! Chyba coś mi się zaczyna śnić. Widzę koleżankę z podstawówki. Rzadko mam sny albo ich po prostu nie pamiętam, ale jak już śnię, to ta koleżanka zawsze musi się pojawiać, a przecież wydaje mi się, że mam do niej całkiem neutralny stosunek.

Mama budzi mnie o 10. Spałam zatem może z 4 godziny. Oczy mnie pieką. Z 15 minut muszę jeszcze poleżeć. Mamusia grzecznie w tym czasie parzy mi herbatkę i pyta z czym chcę kanapkę. Czuję się jak dziecko. Miałam jakieś postanowienie o makijażu, że będę się chociaż lekko malować z rana? Mam cokolwiek kłaść na te obolały powieki? Nie ma mowy. Cały dzień jestem spiczniała. Tak, wiem, nie ma takiego słowa jak spiczniała...Ej, a może jest, skoro najtrafniej oddaje mój stan? Sprawdzę kiedy indziej. Najśmieszniejsze jest to, że z każdą godziną ochota na sen mi przechodzi. No ciekawa, ciekawa jestem ile tym razem godzin mi się uda przespać.

Tia.... 

Taki sen, że mogę spokojnie śnić chcę, żeby mi się przyśnił.

Wam też życzę udanych snów, dobrej nocy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz